W niniejszym artykule chciałabym podzielić się z innymi rodzicami wrażeniami z zajęć muzycznych, na które uczęszcza moja 5-letnia córeczka. To zajęcia z nauki gry na keyboardzie, na które trafiłyśmy... przypadkowo, a które okazały się trafnym wyborem.
W poszukiwaniu...
Wróćmy do początku, kiedy to córcia miała skończone 3 lata i szukałam dla niej ciekawych zajęć. Trafiłyśmy wtedy na zajęcia próbne w 2 miejsca:
-
do szkoły językowej na naukę angielskiego metodą Helen Doron – cały czas miałam wrażenie, że Emilka z niecierpliwością czeka aż zacznie się dziać coś wyjątkowo ciekawego, ale niestety nie doczekałyśmy tego momentu. Zajęcia były mało aktywne i stwierdziłyśmy, że jeszcze nie czas na nie;
-
do szkoły muzycznej na zajęcia ogólnorozwojowe – to był strzał w dziesiątkę, bo to było idealne połączenie zabawy z dyskretnym przemyceniem elementów edukacyjnych w postaci rytmiki i zapoznawania się z dźwiękami różnych instrumentów muzycznych. Było sporo tańców, zabaw, np. z wykorzystaniem chusty edukacyjnej. Zajęcia odbywały się w olsztyńskiej szkole Yamaha.
Jak łatwo się domyślić, zapisałyśmy się na zajęcia ogólnorozwojowe i tak minął nam pierwszy rok w szkole muzycznej. Po roku chciałyśmy zapisać się na ich kontynuację, ponieważ jednak zajęcia ogólnorozwojowe były przeznaczone dla dzieci do lat 4, polecono nam kurs gry na keyboardzie dla przedszkolaków (grupa do 6 osób). Wybraliśmy się więc z ciekawości na lekcję próbną, a potem na pierwsze zajęcia.
Początki gry na keyboardzie
Początkowo miałam obawy o to, że córeczka będzie się nudzić. Uważałam, że niezależnie od formy zajęć, tego typu kursy są przeznaczone dla wyjątkowo uzdolnionych maluchów albo dzieci... zbyt ambitnych rodziców ;) Stwierdziliśmy z mężem, że będziemy opłacać zajęcia z miesiąca na miesiąc i jak tylko zauważymy u Emilki pierwsze oznaki znudzenia, zrezygnujemy. W końcu to miała być dla niej atrakcja.
Dzieci zaczęły naukę od pojedynczych klawiszy, na których miały grać w trakcie włączania podkładu muzycznego. Chodziło głównie o wyczucie rytmu. Z czasem dochodziły kolejne klawisze. Przez pierwszy miesiąc mieliśmy mieszane uczucia... do momentu, w którym oprócz zakupionych książek, dostaliśmy płytę CD i DVD, i włączyliśmy je w domu. Córcia zachwycona wykrzyknęła, że to te same piosenki, których słuchają i do których grają w szkole, i wzięła swój nowo zakupiony keyboard, próbując odtworzyć dźwięki z zajęć. To był przełomowy moment, w którym stwierdziliśmy, że chwilę pochodzimy na zajęcia.
Pierwsze występy na scenie
Pierwszy semestr kursu zakończył się występem przed całą szkołą. Jeszcze w trakcie kursu ogólnorozwojowego dzieci występowały w olsztyńskiej Filharmonii, tańcząc na scenie (nie chciała z niej zejść ;) ) wraz z rodzicami, więc Emilka już wtedy miała swój debiut. Tym razem dzieci zagrały koncert w Eranovie, grając wspólnie tę samą piosenkę. Również tym razem to ja się stresowałam, a nie ona ;)
W kolejnym semestrze dzieci zaczęły grać na 2 ręce. W życiu nie pomyślałabym, że takie maluchy nie tylko opanują migiem podstawy gry na nowym instrumencie, ale także po kilku miesiącach włączą do gry drugą rękę. Z zajęć na zajęcia córci szło coraz lepiej, co nie znaczy, że nie było w międzyczasie żadnych problemów. Lekcje były dość długie, bo docelowo miały trwać po 50 minut, jednak początkowo było to nieco ponad pół godziny właśnie ze względu na zmęczenie dzieci. Na szczęście oprócz gry, podczas każdych zajęć było też trochę śpiewania (głównie solfeże), brakowało mi jedynie elementów tanecznych – z drugiej strony, być może maluchy rozbawiłyby się przez to za bardzo i mogłyby mieć problem ze koncentracją podczas gdy. To właściwie jedyne, co bym zmieniła – czas trwania pojedynczych zajęć albo 10-minutowa przerwa. Drugi z problemów, z jakim się spotkaliśmy, to chwilowy kryzys córeczki w momencie rozpoczęcia gry na 2 ręce albo kiedy jakaś nowa piosenka wydawała się dla niej zbyt trudna. Tłumaczyliśmy jej jednak, a także pokazywaliśmy na sobie, że początki zawsze bywają trudne, ale wystarczy poćwiczyć, aby radzić sobie coraz lepiej. Kiedy tylko zobaczyła efekt na sobie, kryzys minął ;) Dla potwierdzenia zachęcam do zapoznania się z poniższym nagraniem z udziałem Emilki. To nagranie z 8 czerwca br.
Drugi semestr również zakończył się koncertem (solfeże + wspólna gra na keyboardzie), tym razem w bibliotece. W międzyczasie dzieci miały okazję zaśpiewać na scenie podczas festynu na lotnisku olsztyńskim, więc sam udział w kursie wiązał się z dodatkowymi atrakcjami. Teraz czekamy na wrzesień, aby zapisać się na kolejny rok – Junior Music Course, o którym mowa, trwa 2 lata, a szczegóły na jego temat dostępne są tutaj. Zajęcia są prowadzone przez cały rok szkolny, więc wakacje były wolne. Zobaczymy, jak pójdzie dzieciom gra po takiej przerwie, chociaż Emilka od czasu do czasu wyciąga swój keyboard, aby na nim chwilę pograć ;)
Oczekiwania na ciąg dalszy
Dla zainteresowanych, zajęcia ogólnorozwojowe, w których brałyśmy wcześniej udział, to Szkraby i muzyka. Są też dostępne zajęcia dla niemowlaków, a także dla dorosłych – właściwie to nie mają ograniczeń wiekowych. Jeśli zatem szukacie dodatkowych zajęć dla swoich pociech, to we wrześniu powinny być organizowane niezobowiązujące lekcje próbne większości z nich. Pójdźcie, zobaczcie i oceńcie, czy dzieci będą miały z nich frajdę.