Wulgaryzmy w języku polskim – jak przeklinać, nie przeklinając?
26 lutego 2025 roku w Bibliotece Uniwersyteckiej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie odbył się wykład dr hab. Marioli Wołk, prof. UWM, poświęcony roli wulgaryzmów w komunikacji pt. „Mówisz o mnie brzydko? O wulgaryzmach w polszczyźnie”. Wydarzenie zgromadziło liczne grono uczestników, zarówno uczniów i studentów, jak i miłośników języka polskiego, zainteresowanych zjawiskiem przekleństw i ich funkcją w społeczeństwie.
Kto i dlaczego używa wulgaryzmów?
„Przeklinają niemal wszyscy, choć nie każdy się do tego przyznaje” – zauważyła prof. Wołk na początku wykładu. Choć wulgaryzmy są często kojarzone z marginesem społecznym, badania pokazują, że pojawiają się we wszystkich grupach społecznych i zawodowych. Współczesna komunikacja, nawet ta oficjalna, staje się coraz bardziej swobodna i dosadna.
Wulgaryzmy nie są jedynie przejawem niechlujności językowej – pełnią konkretne funkcje, takie jak:
- Ekspresja emocji – pomagają wyrażać gniew, frustrację, zaskoczenie, a czasem nawet radość.
- Budowanie więzi społecznych – wulgaryzmy używane wśród znajomych mogą wzmacniać poczucie wspólnoty.
- Środek retoryczny – w literaturze, filmach czy stand-upie mocniejsze słowa bywają używane w celach artystycznych lub humorystycznych.

„Choć język się zmienia, mechanizmy jego użycia pozostają podobne – wulgaryzmy były, są i będą obecne w komunikacji, ale to, jak i kiedy ich używamy, mówi o nas więcej, niż mogłoby się wydawać” – dodała prof. Wołk.
Język jako wizytówka człowieka
Jednym z najciekawszych wątków wykładu była refleksja nad tym, jak wulgaryzmy wpływają na postrzeganie ich użytkowników. „Jak cię słyszą, tak cię piszą” – przypomniała prowadząca.
Sposób, w jaki się wypowiadamy, świadczy nie tylko o naszej kulturze osobistej, ale także o przynależności do określonych grup społecznych czy zawodowych. Wulgaryzmy w ustach polityka czy nauczyciela odbierane są inaczej niż w rozmowach prywatnych między przyjaciółmi.
Co ciekawe, Polacy wykazują się niezwykłą kreatywnością w kwestii przekleństw. „Bazujemy na zaledwie kilku podstawowych wulgaryzmach, ale system słowotwórczy pozwala nam tworzyć ich setki wariantów – i robimy to z dużą wprawą” – zauważyła prof. Wołk.
Jak przeklinać, nie przeklinając? – czyli o sile eufemizmów
Ciekawym elementem wykładu było omówienie strategii unikania wulgaryzmów. Prof. Wołk zwróciła uwagę, że w codziennej komunikacji warto sięgać po eufemizmy, które pozwalają na wyrażanie emocji w sposób bardziej akceptowalny społecznie.
Przykłady eufemizmów zastępujących wulgaryzmy
Cholera – zamiast dosadniejszych przekleństw.
Kurczę, kurde – popularne zamienniki najmocniejszego polskiego wulgaryzmu.
O rany! O rety! – gdy coś nas zaskakuje.
Psiakość! Do licha! Do diaska! – wyrażenia podkreślające irytację.
Motyla noga! Jasny gwint! Niech to szlag! – stare, ale wciąż popularne formy unikania wulgaryzmów.
„Czasem wystarczy lekko zmodyfikować słowo, aby uniknąć społecznego faux-pas – i nadal skutecznie wyrazić emocje” – podkreśliła prelegentka.
Wulgaryzmy bez wulgaryzmów — podsumowanie
Wykład był nie tylko niezwykle interesujący, ale i zabawny – ukazał, jak bogaty i plastyczny jest język polski, a jednocześnie zachęcił do refleksji nad tym, jak mówimy na co dzień.
„Język to narzędzie – możemy nim budować albo burzyć, ale warto mieć świadomość, jak dużą moc mają słowa” – podsumowała prof. Wołk.
Obecna na sali w roli słuchaczki, Renata Makarewicz, prof. UWM w Katedrze Języka Polskiego Instytutu Językoznawstwa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie po skończonym wystąpieniu podsumowała całość słowami — wielką sztuką jest poprowadzić ponad godzinny wykład o wulgaryzmach, nie używając przy tym ani jednego.
A czy wy w życiu codziennym często sięgacie po wulgaryzmy?
Zainteresował cię temat? Zobacz cały wykład prof. Marioli Wołk.