Uczę angielskiego od 11 lat. Pod swoimi skrzydłami miewam różnych podopiecznych: od zbuntowanych nastolatek i pracowitych prezesów, po pracowite nastolatki i zbuntowanych prezesów. Krótko mówiąc - pełen demograficzny przekrój.



W tym czasie odkryłam coś bardzo ważnego. Żeby się czegoś nauczyć, musisz czuć się odpowiedzialny za swoją pracę i postępy.



Niezależnie od rodzaju umiejętności, jaką chcemy posiąść, kluczowy jest regularny trening. Nikt nie oczekuje, że będzie w formie, ćwicząc 1 raz w tygodniu. Ta sama zasada tyczy się języków obcych. Nie namawiam Cię do inwestowania w codzienne lekcje, ale chcę, byś codziennie z języka korzystał. Artykuły, książki, filmy – to podstawa Twoich postępów. Dlatego KAŻDY uczący się ze mną kursant jest zmuszony do systematycznego korzystania z języka w praktyce - pod groźbą dybów, karceru i rozżarzonych węgli.



I nie obiecuję wcale, że każdy jest w stanie nauczyć się płynnie mówić, bo to nieprawda. Ale zwykle już po 15-25 godzinach (1-1,5 miesiąca) mogę stwierdzić czy będziesz pracował i robił postępy, czy też znajdujesz się na takim etapie życia, że angielski zwyczajnie nie jest Twoim priorytetem. Może w kolejnym roku ta hierarchia się zmieni.



Jeśli jednak czujesz, że jesteś gotowy zakasać rękawy i zabrać się do roboty - pozostaję do Twojej dyspozycji!



Zapraszam na www.treningjezykowy.com