Od 10 lat moje życie toczy się wokół języków obcych. Nawet moje życie prywatne dostosowałem pod języki obce. Przez kilka lat prowadziłem własną stacjonarną szkołę językową w Krakowie. Jednakże zrozumiałem, że mam coraz mniej czasu dla siebie, a coraz więcej muszę zajmować się sprawami administracyjnymi. W 2015 roku szkołę sprzedałem i wyjechałem do Londynu uczyć się biznesu w środowisku angielskim - rozwijałem usługi IT i była to najlepsza decyzja w moim życiu, aby wszystko rzucić i wyjechać po nowe doświadczenia. W tym momencie ciągle brakuje mi w Polsce kontaktu ze wszystkimi językami, które znam - tj. angielski, hiszpański, rosyjski, niemiecki i w ostatnich miesiącach włoski. Z tego powodu bardzo dużo podróżuję - conajmniej 1x w miesiącu. Przez 2 lata chodziłem regularnie na Yogę Ashtangę - szkołę zamknęli na sezon zimowy ze względu na remont dlatego od początku tego roku zacząłem morsować, a że robię to regularnie - każdego ranka o 7:00 to już zacząłem pływać - zatem basenu nie potrzebuję. Gdy robi się ciepło wsiadam na swój motocykl, który zakupiłem już 12 lat temu, ale ciągle mam do niego sentyment. Przez pół roku - od sierpnia 2019 roku do lutego 2020 roku zajmowałem się profesjonalnie stand upem w języku rosyjskim, aby jeszcze bliżej być języka rosyjskiego. Było to ciekawe doświadczenie, wejść na taki poziom językowy, aby móc śmieszyć inny naród. Już kilka razy odchodziłem od języków i nauczania, ale zawsze wracam po jakimś czasie jeszcze z większą energią. Mogę szczerze powiedzieć, że jestem językoholikiem, dla którego życie bez języków nie miałoby sensu.